Ostatni dzień karnawału to czas na świętowanie. Zgodnie z tradycją to ostatni dzień wielkiego ucztowania, któremu towarzyszył śledzik, jako symbol nadchodzącego postu. Jednak ryba ta zasłynęła najbardziej w czasach PRL, kiedy była nieodłącznym towarzyszem kieliszka schłodzonej wódeczki. W tym okresie na stołach królowały proste, ale pożywne i smaczne potrawy.
Okres PRL jest chyba znany każdemu Polakowi, jak nie z własnych przeżyć to z opowieści. Puste półki w sklepach i produkty na kartki to bez wątpienia symbole i pierwsze skojarzenia z tym okresem. Wśród ludzi wciąż krążą anegdoty o tamtych czasach jak np. zaraz po przekroczeniu progu, zamiast „dzień dobry”, można było usłyszeć „nie ma”. Czy dowcip z dawnych lat: „Co by było, gdyby nie było Polski Ludowej? Byłoby wszystko”. Czasy były ciężkie, ale to nasza historia, która dziś zyskała drugie życie. Wciąż pojawiają się lokale w klimacie PRL, a często można wybrać się także na tematyczny wieczór w tym stylu.
Gusta kulinarne w czasach PRL
Kulinarne smaki pokoleń urodzonych w PRL w przeważającym stopniu kształtowało jedzenie stołówkowe i domowa „kuchnia kombinowana”. Po wojnie w odradzającą się po II wojnie polską gastronomię uderzyła komunistyczna władza. W tamtym czasie funkcjonowały państwowe restauracje i gieesowskie knajpy – zwane często „mordowniami”. Kuchnia była prosta i trochę jednolita. W zapomnienie odeszły popularne przed wojną przyprawy i produkty, takie jak oliwa, parmezan czy kapary. Polskim „kawiorem” stała się kaszanka. Na targach i warzywniakach królowała kapusta i warzywa korzeniowe, a ze świeżych ziół – pietruszka i koperek.

Kultowe bary mleczne
Bary mleczne w okresie PRL przeżywały renesans. Specjalnością lokali były dania z jaj i mąki: omlety, jajeczne kotlety, naleśniki, a także pierogi, pyzy, pierogi leniwe, kasze, zupy, ryby, rzadko dania mięsne. A jeśli chodzi o wystrój: białe talerze i kubki z niebieską obwódką i napisem „Społem”, a także aluminiowe sztućce i stoliki z blatami z laminatu, bez obrusów. W barach jadała klientela stanowiąca przekrój całego społeczeństwa: robotnicy, urzędnicy, profesorowie uniwersyteccy, uczniowie i studenci czy emeryci. Nie ma chyba Polaka ze starszych pokoleń, który nie stołowałby się w barze mlecznym. Wbrew pozorom jedzenie w takich miejscach było bardzo smaczne, choć proste.

Kuchnia kombinowana
W PRL wielką popularność zyskało słowo „kombinować”. Kombinowano, co kupić na śniadanie, obiad czy kolację. Polacy stali się mistrzami substytutów i stwarzania „czegoś z niczego”: deserów czekoladowych bez czekolady, marcepanu z fasoli albo marchwi, kotleta schabowego z mortadeli. W czasopismach i książkach kucharskich można było znaleźć przepisy i porady, czym zastąpić brakujący składnik. Na przykład zamiast mięsa czy szynki używano właśnie mortadeli, zamiast octu winnego i cytryny, sałatę jadano ze śmietaną. Niektórym potrawom nadawano cudzoziemskie nazwy, mimo tego, że fasolka po bretońsku, ryba po grecku czy śledź po japońsku nie miały nic wspólnego z krajami rzekomego pochodzenia.

Powrót do przeszłości
Czasy były ciężkie, ale ludzie wiedzieli jak ucztować i bawić się mimo braków. Może nie jest to godne pochwały, ale wódka lała się strumieniami, a towarzyszyły jej liczne smakołyki na stole. Dlatego przywołanie tego ducha w ostatni dzień karnawału to dobre połączenie. Zapraszamy na wieczór z PRL-em w tle. Przenieśmy się razem do smaków tamtego okresu. Przygotowaliśmy specjalne menu na tą okazję:
- GALARETKA DROBIOWA – marchew / groszek / majonez chrzanowy
- TATAR WOŁOWY – ogórek kiszony / biała cebula / żółtko
- ŚLEDŹ – marchew / śliwka / coulis z czerwonej cebuli i malin
- ROSÓŁ KRÓLEWSKI – marchew / pietruszka / lane kluski
- GULASZ Z KURZYCH SERC – chrzan / kasza pęczak / burak

Do tego oczywiście kieliszek wódeczki w specjalnej cenie – 4zł do każdego dania! Cały wieczór zostanie okraszony muzyką na żywo ze starymi, polskimi piosenkami.
